niedziela, 9 listopada 2014

Świat w ruinach - Ogrodzieniec (Polska)

    Pozostałości średniowiecznego zamku w Ogrodzieńcu są największymi, najpiękniejszymi i najlepiej zachowanymi ruinami zamkowymi wśród wszystkich twierdz Jury Krakowsko-Częstochowskiej, tworzących słynny szlak "Orlich gniazd". Rezydencja należąca niegdyś do słynnego rodu Bonerów, za sprawą swoich ogromnych wartości historycznych i artystycznych, posiada nieocenione znaczenie dla polskiego dziedzictwa kulturowego. Relikt epoki średniowiecza istnieje w świadomości społecznej jako symbol narodowej dumy i niemy świadek historii jurajskich twierdz, gdzie przeszłość łączy się z teraźniejszością. Wbrew nazwie, nie znajduje się w miejscowości Ogrodzieniec, tylko w oddalonej 2 km na wschód wsi Podzamcze...






Rekonstrukcja zamku w "Muzeum Miniatur".
W tle ruiny Ogrodzieńca.
   Pod względem architektonicznym ogrodzieniecki zamek jest niezwykłą budowlą obronną, ponieważ przy jego wznoszeniu nie trzymano się żadnego porządku geometrycznego. Nie było to możliwe z jednego powodu - nieznani z imienia budowniczowie musieli wykorzystać dostępne miejsce wśród skał, tak aby zamek stał się warownią nie do zdobycia. Pierwotnie twierdza zbudowana została w stylu włoskiego gotyku. Widoczne są także elementy gotyku francuskiego.

    Nie zachowały się żadne źródła historyczne, pozwalające określić dokładny czas i okoliczności zbudowania w tym miejscu pierwotnego zespołu obronnego. Pierwsza drewniano-ziemna konstrukcja, nazywana "Wilczą Szczęką", została tutaj wzniesiona już za panowania Bolesława Krzywoustego (1107-1138). Miała duże znaczenie militarne na pograniczu ze Śląskiem i została zniszczona przez Tatarów około roku 1241. Z tego właśnie okresu pochodzi nazwa "Ogrodzieniec", co wskazuje, że już wtedy było to miejsce ogrodzone murem obronnym. Możliwe, że w drugiej połowie XIII wieku, pozostałości grodu stały się miejscem schronienia dla miejscowych rozbójników.

Drzeworyt według rysunku Bronisława Podbielskiego
 z 1862 roku, opublikowany w "Tygodniku Ilustrowanym"
    W połowie XIV wieku, na zgliszczach starego grodu, król Kazimierz Wielki nakazał wybudować murowany zamek, który pełniłby rolę jednej ze strażnic przygranicznych pomiędzy Królestwem Polski a Śląskiem. Pierwszym dzierżawcą został rycerz Przedbórz z Brzezia herbu Zadora (późniejszy marszałek Królestwa). W roku 1386 Władysław Jagiełło oddał warownię (prawem dziedzicznym) cześnikowi krakowskiemu Włodkowi z Charbinowic herbu Sulima. Była to nagroda za jego udział w negocjacjach (zakończonych sukcesem) przed podpisaniem unii polsko-litewskiej. W skład dóbr otrzymanych przez cześnika wchodziły również miasta Włodkowice i Koczurów oraz kilka okolicznych wsi. Wspominają o tym krzyżackie kroniki, przy okazji pojmania jednego z właścicieli zamku - Bartosza Włodka, który dostał się do krzyżackiej niewoli po bitwie pod Chojnicami w roku 1454.

  Włodkowie rozbudowali swoja posiadłość. Do kompleksu warownego dołączyli skrzydło południowe z baszta i trzykondygnacyjną wieżę mieszkalną na wschodniej skale. Ówczesna brama do zamku znajdowała się w tym samym miejscu, w którym obecnie znajduje się wieża bramna.

XIX-wieczny rysunek autorstwa Napoleona Ordy.

Drzeworyt z roku 1871.
   Koszty utrzymania okazałego zamku okazały się jednak zbyt wysokie dla rodziny Włodków ogrodzienieckich, dlatego po niespełna stu latach postanowiono go sprzedać. W roku 1470 dwaj bogaci mieszczanie z Krakowa. Imbram i Piotr Salomonowiczowie herbu Łabędź kupili posiadłość oraz przyległe do niej dobra za łączną kwotę 8 tysięcy węgierskich florenów w złocie. Transakcję potwierdzono zapisem w Krakowskich Aktach Grodzkich z roku 1470 (księga 16)
"(...) Szlachetnie urodzony pan Jan zwany też Bartosz z Ogrodzieńca oznajmia, że sam gród Ogrodzieniec i z dziedzicznemi majątkami do tegoż grodu należącemi mianowicie: miasta Ogrodzieniec i Włodowice z dziedzicznemi wsiami: Rudniki, Parkoszowice, Góra, Nadolicze, Podlewany, Parwa, Rodaki, Kiełkowice, Wiesiołka, Wysoka, Niegowonice i Klucze z wszystkiemi prawami i z wszystkiemi folwarkami, daninami, włościami w ogóle mieszkańcami, zamkami, domami, pastwiskami, łąkami, polami, niwami, rolami, lasami, etc., etc., do tego zamku miasta, wsie w jakikolwiek sposób swobodnie należące etc., za ośm tysięcy florenów węgierskich czystego złota prawdziwej i sprawiedliwej wagi, sławetnym lmbramowi i Piotrowi Salamonowiczom mieszczanom krakowskim i tychże sukcesorom sprzedajemy i z praw na wieczne czasy rezygnujemy."

Ruiny zamku za zdjęciu z roku 1910.

   Od tego momentu zamek zaczął bardzo często zmieniać swoich właścicieli. Po 12 latach latach Salomonowiczowie oddali Ogrodzieniec (wraz z 13 wsiami) kanonikowi i proboszczowi przemyskiemu Janowi Feliksowi Rzeszowskiemu, który władał twierdzą razem ze swoimi braćmi - Andrzejem i Stanisławem. Jednak i dla nich inwestycja okazała się zbyt kosztowna dlatego w roku 1492 postanowili zamienić zamek na wieś Zawiercie należącą do Jana z Pilicy (pasierba Władysława Jagiełły), dopłacając mu 8 tysięcy florenów. Po śmierci nowego właściciela ogrodzienieckich dóbr w roku 1497, jego synowie (Mikołaj, Jan i Stanisław) dokonali podziału majątku ojca, w wyniku czego zamek trafił w ręce Mikołaja.

Makieta Ogrodzieńca w "Muzeum Zamkowym".

Jan Boner (1462-1523)
Znaczek z Generalnej Guberii, rok 1944.
    W 1522 roku Ogrodzieniec powrócił na krótko do jego poprzednich właścicieli - rodziny Włodków. Ci jednak (podobnie jak ich przodkowie) żyli ponad stan, co doprowadziło do popadnięcia w ogromne długi u krakowskiego bankiera Jana Bonera (w źródłach pojawia się również jako Johan Bonar lub Bochnar), najbliższego doradcy króla Zygmunta Starego. Boner, nie mogąc doczekać się spłaty zobowiązań, zażądał w zamian zamku. Zmusiło to Włodków do nagłej wyprowadzki. Kilka lat po śmierci Jana nowym właścicielem został jego bratanek Seweryn Boner, co pozwoliło mu natychmiast dołączyć do grona arystokracji rodowej. W roku 1530 rozpoczął wielką i kosztowną przebudowę zamku (trwającą 17 lat), zamieniając starą gotycka twierdzę w modną, renesansową posiadłość. Rozebrano średniowieczne mury i powiększono część skrzydła północnego, do którego dobudowano dwie wieże. Zlikwidowano bramę, by w jej miejscu wznieść wieżę bramną ze zwodzonym mostem. Na jej ostatnim (trzecim) piętrze urządzono kaplicę. O zamku zaczęto wtedy mówić "mały Wawel", a pomieszczenia wypełnione gobelinami, arrasami i hebanowymi meblami robiły niesłychane wrażenie na wszystkich gościach. W roku 1562 zamek przeszedł w posiadanie męża jego córki Zofii - Jana Firleja.

   W czasie bezkrólewia, po śmierci króla Stefana Batorego, arcyksiążę Maksymilian Habsburg wkroczył do Polski w roku 1587, chcąc objąć koronę. Królem nie został, jednak udało mu się zdobyć zamek, rabując jego wyposażenie i niszcząc w znacznym stopniu jego wnętrza. Szwedzi dopełnili zniszczeń w roku 1655 podczas "potopu szwedzkiego". Gdy nowym właścicielem w roku 1669 został kasztelan krakowski i szanowany szlachcic Stanisław Warszycki, zamek został częściowo odbudowany.

Stanisław Warszycki (1599-1681)
Portret autorstwa Jana Matejki.
   Warszycki był bohaterem narodowym i wielkim patriotą. Jednak prosty lud miał o nim zgoła odmienne zdanie. W pieśniach i ustnych opowieściach miejscowi chłopi przedstawiali go jako okrutnego sadystę i bezwzględnego kata. Miał torturować swoich poddanych, często bez wyraźnego powodu. Nie znosił sprzeciwu, nawet ze strony własnej żony, którą kazał publicznie wychłostać na zamkowym dziedzińcu. Skargi na Warszyckiego dochodziły nawet do samego króla, jednak wszyscy zdawali się być głusi na plotki o sadystycznych skłonnościach "ogrodzienieckiego pana". Wpływ na to miała zapewne reputacja Stanisława jako dzielnego obrońcy Częstochowy i Jasnej Góry. Niechętne mu źródła wspominają:
"Zapewniano, że kasztelan przeciążał poddanych robocizną, dręczył ich i katował, był złym chrześcijaninem i kto wie, czy nie heretykiem, za nic miał nakazy wiary i kościoła, nie szanował dni świętych, księżmi gardził (...)"

    Wiedząc, że jest bezkarny, w jednej z grot przy zamku urządził sobie katownię, w której rzekomo miał torturować swoich przeciwników. Do dziś "Katownia Warszyckiego" znajduję się w Ogrodzieńcu i jest dostępna dla zwiedzających. Niektórzy twierdzą nawet, że kasztelan był pierwowzorem postaci Kmicica, patrioty i okrutnika, z powieści Henryka Sienkiewicza. Podobnie jak Kmicic, Warszycki na starość bardzo złagodniał i u boku swojej żony Heleny Wiśniowieckiej wiódł sielankowe życie w Zbarażu i Wiśniczu. Doczekał się syna Jana Kazimierza i dwóch córek - Teresy Jadwigi i Anny.

"Katownia Warszyckiego". W tym miejscu, według legendy, torturował swoje ofiary.

Fotografia z 1940 roku.
    Po kolejnym ataku Szwedów (pod wodzą Karola XII) na początku XVIII wieku zamek został całkowicie ograbiony i podpalony. Na wpół zrujnowaną posiadłość w roku 1784 odkupił Tomasz Jakliński. Częściowo odrestaurował zabytek, nie dbał jednak o jego styl, a część budowli rozebrał, by użyć materiału do budowy kościoła w pobliskiej wsi. Po jego Jaklińskiego, wyremontowaną część zamieszkiwała jego siostra. Gdy tylko pojawiło się zagrożenie zawalenia konstrukcji, wyprowadziła się do folwarku, odstępując ruinę Ludwikowi Kozłowskiemu, który nie zwracając uwagi na historyczność tego miejsca i jego znaczenie, zaczął systematyczną rozbiórkę. Sprzedał uzyskany w ten sposób kamień. Resztę ocalałej posiadłości wykupili od niego Żydzi. Ostatnim przedwojennym właścicielem warowni była mieszkająca w pobliskim zaścianku rodzina Jana Michajłowa Wołczyńskiego, który kupił ją w roku 1899 od Fierscha Tandziełowicza Appela.

Eksponaty w "Muzeum Zamkowym".
Kolekcja strojów kobiecych z XV-XVII wieku, część ekspozycji muzealnej w Ogrodzieńcu.


Ruiny zamku w roku 1971.
    Po 1945 roku Ogrodzieniec przeszedł na własność państwa. Wkrótce rozpoczęły się prace mające na celu konserwację zabytku i trwały one do roku 1973. Powstała wtedy bogata dokumentacja archeologiczna, odkryto też liczne fragmenty wcześniejszych podłóg, posadzek i zdobień. Odkopano 168 kul armatnich, monety i fragmenty broni. Wydobyto wiele kości zwierzęcych i spalone części drewniane. Piwnice zamkowe zostały zabezpieczone, nie uchroniło to jednak przed ich późniejszym zdewastowaniem przez amatorskich poszukiwaczy skarbów. Zamek postanowiono zachować jako "stałą ruinę" i udostępnić go zwiedzającym. Turyści mogą podziwiać, między innymi, zachowaną we fragmentach sypialnie Bonerów, komnatę będącą niegdyś biblioteką oraz skarbiec. Ściany są w większości pozbawione stropów. Można również wejść na jedną z baszt, z której rozpościera się wspaniały widok na okolicę.

Panorama ruin, widok od strony wschodniej.
Podziemia zamku.


Zobacz także:




2 komentarze:

  1. Błąd w dacie,zamiast 1530 jest 1930.

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłem kilka razy, piękne ruiny ale odpustowe kramy u podnóża zamku to dramat. Kamil

    OdpowiedzUsuń